sobota, 24 lutego 2018

GRAŻYNA SYNOWIEC Kraków, 2000 r.

Rysują mi na mapach kresy jako kreski
ta ziemia jest tak piękna, a płakać nie wolno
tulą się do mych kolan dwa zziębnięte pieski
ten się wabi Ojczyzna, a ten drugi Wolność
Wisława Szymborska

RODZINNY DOM

Urodziłam się w Kołomyi w 1933 r. w domu Dziadków przy ul.Fredry 21. Był to ostatni dom z tej strony ulicy, z okien sypialni widać było łąki. Dziadek, Antoni Łuczyński, był starszym nauczycielem w 8 klasowej szkole powszechnej im. Piramowicza w Kołomyi. W 1935 r. zginął tragiczną śmiercią pod kołami pociągu, który przejeżdżał przez Rynek w Kołomyi*.

Babcia, Józefa Łuczyńska z domu Hławaty urodziła się w Horodence, była starszą nauczycielką w szkole powszechnej im. Mickiewicza w Kołomyi. Była osobą niezwykle skromną i życzliwą, może dlatego ostrzeżono ją, iż ma być rankiem wywieziona na Sybir. Babcia uciekła do Lwowa, do syna Zygmunta Łuczyńskiego, lekarza. Zostawiła dorobek całego życia zabierając jedynie walizeczkę z rzeczami osobistymi i futro. Niestety los ten nie ominął siostrzenicy mego dziadka, którą wywieziono wraz z dziećmi, a również rodziny mego ojca, żon oficerów i jego dwie siostry (jedna z córeczką) oraz bratową z 6 miesięcznym dzieciątkiem, której męża, Romana Dąbrowskiego stracono wkrótce w Katyniu.

Moja Matka Helena Łuczyńska urodziła się w 1909 r. w Ceniawie, ukończyła Państwowe Seminarium Żeńskie w Kołomyi w 1928r. Wyszła za mąż za oficera piechoty, Mieczysława Mariana Dąbrowskiego herbu Jelita, urodzonego w 1905 r. w Stanisławowie, gdzie mieszkał wraz z liczną rodziną. Moja Matka zmarła młodo w 1956 r. w Krakowie, babcia przeżyła ją o 10 lat. Ojciec był w niewoli niemieckiej w Neubrandenburgu, zmarł w Hanowerze w 1959 r.

Ze względu na zawód ojca mieszkaliśmy w różnych miastach: Stanisławów. Nadwórna... lecz całe lato i święta Bożego Narodzenia spędzaliśmy u Babci w Kołomyi, a mama z ojcem „szalała” na nartach chyba w Worochcie. Pomimo upływu lat mogę opisać każdy kąt w domu mych dziadków, każdy mebel, zakątek ogrodu, sadu, a nawet w kolejności drzewa owocowe. krzewy, rodzaje kwiatów i altankę w rogu ogrodu oplecioną różyczkami. Serce pozostało w Kołomyi, a łzy płyną z żalu za czymś co nigdy nie wróci i dopiero teraz doskonale rozumiem Babcię, której marzeniem było „jeszcze raz zobaczyć Kołomyję”. Nasz dom istnieje, ale podobno w miejscu ogrodu są bloki. Smutne jest dla mnie, że jako jedyna prawna właścicielka domu, zabudowań, ziemi w Kołomyi, działki budowlanej w Ceniawie, ziemi w Piadykach, Ceniawie i Turce nie otrzymałam i nigdy nie otrzymam żadnego zadośćuczynienia za pozostawione mienie, uzyskane dzięki zaradności, pracowitości i oszczędności mego dziadka Antoniego Łuczyńskiego.


*Wzmiankowany wypadek w 1935 roku miał miejsce, ale zginął w nim Franciszek Łuczecki.




Dziadek p. Grażyny zmarł w 1936 r. co potwierdza metryka zgonu. Powodem śmierci wpisano suicidium, co oznacza samobójstwo.






Drzewo genealogiczne p.Grażyny odtworzone na podstawie metryk i podanych informacji

1. Józef Łuczyński + Marcela Dubicka
1.1. Antoni Łuczyński ur. Łysiec, zm. 1936 Kołomyja + Józefa Hlawaty [Adolf + Eleonora Michale] zm. Kraków
1.1.1. Zygmunt Łuczyński, lekarz
1.1.2. Helena Łuczyńska ur. 1909 Cieniawa, zm. 1956 Kraków + Mieczysław Dąbrowski ur. 1905 Stanisławów
1.1.2.1. Grażyna Dąbrowska ur. 1933 Kołomyja + ?? Synowiec


Żródła:
Artykuł z Gdzie Szum Prutu nr. 23(32) 2001, s.112-113
Mapa Kołomyi wg. stanu z 1939 r.
Księgi metrykalne dla miasta Kołomyi i wiosek z parafii






czwartek, 8 lutego 2018

DOKUMENTACJA CMENTARZA RZYM.-KAT. W KOŁOMYI

List Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich
Klub Kołomyjan „POKUCIE” z Kluczborka

Odpowiadając na apel o nadsyłanie fotografii cmentarza i poszczególnych grobowców, a także nazwisk osób pochowanych na tym cmentarzu, których groby nie zachowały się /GK nr 1(15) 1997r./ informuję co następuje:

- fotografie cmentarza nie zachowały się
- moi rodzice: Piotr Budzianowski - ojciec i Michalina Budzianowska z Korzeniowskich, oboje zmarli w Polsce i pochowani zostali w Kluczborku. Z przekazów ustnych rodziców mogę podać jedynie niepełne dane odnośnie pochowanych na kołomyjskim- cmentarzu: rodzeństwa, dziadków i krewnych

a/ Rodzeństwo:
Maria Budzianowska  1912 - 1926
Grzegorz Budzianowski  1918 - 1928

b/ Dziadkowie:
* ze strony ojca
- Maciej Budzianowski  1859 - 1929
- Antonina z Klusików Budzianowska /babcia I/
- Rozalia z Patkowskich Budzianowska /babcia II/
* ze strony matki:
Franciszek Korzeniowski
Maria z Mazuraków Korzeniowska

c/ Wójkowie
* ze strony ojca:
- Marcin Budzianowski  1888 - 1945
* ze strony matki:
- Michał Korzeniowski
- Karol Korzeniowski
- Anna Korzeniowska
- Grzegorz Mazurak  1884 - 1945

d/ Pradziadkowie zarówno po mieczu, jak i po kądzieli - dane nie zachowały się w pamięci. Danych tych o rodzinie Budzianowskich /tych z ul. Mickiewicza, dawniej "Łozy"/ oraz o rodzinie Korzeniowskich /tych z ul. Św. Sebastiana, dawniej "Słoboda"/- trzeba by szukać w księgach parafii Kołomyja. Księgi te zostały przewiezione przez proboszcza parafii ks. Białowąsa do parafii w Nowej Rudzie.
Wszyscy w/w. zostali pochowani na cmentarzu w Kołomyi na kwaterach wschodnich cmentarza (po prawej stronie głównej alei). Groby nie zachowały się do czasów obecnych


Mieczysław Budzianowski

Gazeta Kołomyjska warszawskich Kołomyjan i Pokucian
nr. 3-4 (17-18) lipiec-grudzień 1997, str.22

Zakłady Fotograficzne w Kołomyi

Kołomyja to jedno z najpiękniejszych miast wschodnich - stolica Pokucia.

W Kołomyi już w 1877 r. istniał pierwszy zakład fotograficzny "Foto-Maryla" pana W. Droździewicza - ucznia Jana Matejki. Zakład położony był zaraz za budynkiem poczty głównej przy ulicy Jagiellońskiej. Do dzisiaj front budynku stoi w stanie nienaruszonym (czerwona cegła - pruski mur), natomiast w tyle była kiedyś altana dzienna do wykonywania zdjęć, po której już nie ma śladu.
Zakład ten był pierwszym zakładem na Pokuciu i prawdopodobnie w całej południowo-wschodniej Galicji. Pan Droździewicz był częstym gościem u mego mistrza Bazylego Trzeciaka, który opowiadał mi historię fotografii. I tak poznałem z opowiadań ucznia Jana Matejki. Pan Droździewicz jako jedyny fotograf w okolicy jeździł wykonywać zdjęcia do zamożnych rodzin do Czortkowa, Borszczowa, Horodenki, itd. Fotografia w tym czasie była bardzo droga, bo też i bardzo pracochłonna; za wykonanie kilku pozycji zdjęć można było przeżyć kilka miesięcy. Wyszkolił wielu uczniów. W 1935 r. z powodu wieku zlikwidował zakład, a otworzył "Foto - Plastikon", obok "Narodnego Domu", u zbiegu ulic T. Szewczenki i T. Kościuszki, który prowadził do 1942 r. Zmarł w 1944 r. w Kołomyi mając lat 94.

Drugim zakładem w Kołomyi był zakład p. Kublera, który mieścił się przy ul .Aleja Wolności w pięknie wybudowanym do tego celu budynku. Pan Kubler był bardzo dobrym fachowcem, wyszkolił wielu uczni, w tym panią N. Hnatkowską i p. S. Zoszczuka. Budynek, w którym mieścił się zakład po śmierci jego właściciela (zm. ok.1960 r.) został przebudowany na dom mieszkalny.
Trzecim zakładem fotograficznym był zakład p. Eibla, też przy ul. Aleja Wolności - przed parkiem. Do dnia dzisiejszego budynek stoi w stanie niezmienionym, w którym znajduje się również pracownia fotograficzna. Właściciel zginął w kołomyjskim getcie.

Czwartym zakładem był zakład pani N. Hnatkowskiej (uczennicy p. Kublera) przy ul.Jagiellońskiej, który to prowadziła od lat trzydziestych do czasu wyjazdu do Polski w 1946 r. W Polsce osiedliła się w Oławie, gdzie jeszcze niedawno prowadziła zakład fotograficzny. Zakład został zlikwidowany w latach osiemdziesiątych.
Piątym zakładem był zakład pana B. Trzeciaka przy ul. Jagiellońskiej przed kinem "Mars". W zakładzie p. Trzeciaka pobierałem naukę zawodu od 1942 r. do czasu likwidacji zakładu w 1944 r., kiedy to mego mistrza zabrano do Wojska Polskiego. Bazyli Trzeciak przybył do Kołomyi z Czortkowa.

Szóstym zakładem był zakład p. Kasta, który mieścił się między Ratuszem a Kościołem Parafialnym. Zakład nosił nazwę "FOTO-KA-DO". Pan Kast przybył do Kołomyi z Brzeżan. W 1946 r. wyjechał do Polski, gdzie osiedlił się w Kluczborku. Tam również prowadził zakład, potem w Pszczynie.

Siódmy zakład w Kołomyi prowadziłem od 1944 r. pod własnym szyldem. Dałem mu nazwę "FOTO-RENA". Mieścił się przy ul. Kościuszki, na przeciw kawiarni "ROMA". Jako jedyny zakład wykonywałem zdjęcia kolorowane ręcznie, które do dziś mają kołomyjanie m. in.  Janina Piskozub zam. we Wrocławiu, Jurek Szczerbiński zam. w Jeleniej Górze. Zdjęcia te do dnia dzisiejszego nie zmieniły barwy. W 1946 r. wyjechałem do Polski jako tzw. "repatriant", gdzie prowadziłem zakład fotograficzny do 1992 r. Wyszkoliłem siedmiu uczni, w tym swego syna Andrzeja, który pracuje w tym zawodzie i prowadzi firmę siedemnaście lat.

Fotograf p. Wójcik z Kołomyi prowadził zakład w Zabłotowie, później w Miliczu, gdzie niedawno prawdopodobnie zmarł. Pan S. Zoszczuk (uczeń Kublera) prowadził zakład w Peczeniżynie, zmarł w 1960 r. w Kołomyi.

Tyle wiadomości pozostało w mej pamięci i jestem chyba ostatnim fotografem żyjącym z Kołomyi. Jako inwalida I grupy musiałem zaprzestać pracy w moim zawodzie. Wspomnienia napisałem przy pomocy syna Bogusława, Andrzeja i wnuczka Piotrusia Pecki.

Bogdan Kiczak
(Niemodlin)
(Artykuł pochodzi z Gazeta Kołomyjska* Nr. 3, Czerwiec 1994r)

*Gazeta Kołomyjska
Wydawana przez Klub Kołomyjan i Pokucian w Warszawie pod red. Ryszarda Brykowskiego